"Przyzwyczaiłem się, że jedni się zachwycają, a inni reagują obrzydzeniem, albo mówią, że boją się kina pana Noé. Kiedy w czasie projekcji Wkraczając w pustkę w Cannes nikt nie wychodził z sali, poczułem się dziwnie. Odetchnąłem dopiero, gdy przeczytałem pierwszą złą recenzję". Tak Gaspar Noé komentował reakcję publiczności podczas pierwszych pokazów Wkraczając w pustkę. Polscy krytycy byli mu przychylni, po nowohoryzontowych projekcjach filmu pisali, m.in.:
"(...) uważam, że Wkraczając w pustkę to film wybitny (obok dzieł Godarda i Le Quattro Volte to dla mnie najważniejsze wydarzenie festiwalu), nawet w swoich słabościach, rzeczywiście wyznaczający nowe horyzonty języka filmowego. (...) Film Noé odnosi się do najbardziej podstawowej fantazji realizowanej przez kino, fantazji podmiotu zredukowanego do czystego spojrzenia, podmiotu zdolnego do ujrzenia własnej śmierci. Taniec unoszącej się w powietrzu, uwolnionej od praw fizyki kamery zachwyca, ale nie jest on tylko i wyłącznie techniczną sztuczką. W filmie nie ma ani jednego klasycznie skomponowanego ujęcia. Jak zauważył Michał Oleszczyk, przyjęty przez Noe i jego operatora (Benoît Debie) sposób filmowania postaci (z góry z ukosa) "wyłącza z gry" twarze aktorów (twarzy głównego bohatera nie widzimy prawie w ogóle). Aktorzy grają całym ciałem, twarz przestaje być tu uprzywilejowanym środkiem ekspresji. Noé mistrzowsko posługuje się montażem, pierwsza retrospekcja wprowadzająca nas w przeszłość głównego bohatera to prawdziwy montażowy majstersztyk, Noé doskonale wykorzystuje wszystkie pojęciowe, narracyjne i afektywne możliwości jakie daje współczesnemu twórcy montaż". (Jakub Majmurek, Krytyka Polityczna, 3.08.2010)
"Noé jest najambitniejszym twórcą kina, jakiego mamy dzisiaj (być może najambitniejszym twórcą kina w ogóle). Jeśli temat nie jest odwieczny, po prostu go nie interesuje. Wkraczając w pustkę traktuje o wędrówce duszy, o reinkarnacji, o kazirodztwie, o piersi matki i o scenie pierwotnej. Dosłowność Noégo daje świadectwo jego naiwności i wiary zarazem; filmu tak olśniewającego formalnie nie da się zbyć zwykłym pobłażaniem. Finał w wielkim neonowym hotelu, z dziesiątkami kopulujących par, ze świecącymi waginami, z wielkim animowanym penisem eksplodującym w stronę kamery, jest najczulszą i najbardziej optymistyczną sceną, jaką Noé kiedykolwiek nakręcił. Po raz pierwszy seks jest u niego zjawiskiem życiodajnym; po raz pierwszy dusza dąży u niego do bytu, a nie samozniszczenia - i po raz pierwszy cykl narodzin i śmierci okazuje się w całym tego słowa znaczeniu odwracalny". (Michał Oleszczyk, Dwutygodnik)
Zapraszamy na grudniowe specjalne pokazy Wkraczając w pustkę