"(...) państwo wstrzymało u nas wszelkie subwencje. Zatrzymano filmy będące w realizacji. U nas teraz praktycznie nie ma kinematografii. Nie działa Instytut Sztuki Filmowej! Fidesz, który zdobył w wyborach 52 proc. głosów, chce zmienić ustrój. Wszystko zaczynamy od nowa. Zamiast ministrów jest coś w rodzaju komisarzy. W rządzie kultura jest razem ze zdrowiem, tak że środowiska twórcze nie mają z kim rozmawiać. Poszliśmy do władz z petycją od Stowarzyszenia Filmowców. Komisja rządowa przegłosowała, żeby wygospodarować pieniądze na skończenie filmów - pozostawienie tego tak, jak jest, byłoby przecież finansową stratą. Ale premier Orbán skreślił to, co oni uchwalili. Filmowców traktuje się jak kryminalistów. Ludzie Orbána w ramach walki z korupcją głoszą, że robiąc filmy, zrobiliśmy malwersacje na 7 miliardów forintów. (...)
Robimy szum. Mam nadzieję, że będzie o tym głośno na zbliżającym się festiwalu w Berlinie. Béla Tarr ma tam swój film w konkursie. Zabierze głos. Szukamy poparcia w Europie. Zbieram właśnie podpisy pod naszym protestem także w Polsce - od Wajdy, Zanussiego. O atmosferze, jaka panuje wokół filmu węgierskiego, niech świadczy głos jednego z prominentów, że reżyserzy tacy jak Jancsó, Szabó czy Mészáros muszą odejść, skończyć z kinem. Ale my, starzy, damy sobie radę, możemy robić filmy za granicą. Gorzej z młodymi, oni nie mają dokąd pójść.
Naczelnym reżyserem z nadania Orbána stał się Andrew Vajna, który w 1956 roku wyemigrował do Stanów i tam zrobił karierę jako producent "Rambo" i "Evity". Wyprodukował kilka lat temu takiego węgierskiego "Rambo" o powstaniu w Budapeszcie w 1956. Teraz jest komisarzem od ratowania węgierskiego kina. Otworzył restaurację, do której zaprosił Schwarzeneggera z Orbánem. Mamy być takim małym Hollywoodem...
Wszystko to się układa w bardzo niewesoły obraz, który powinien działać jako przestroga dla nas wszystkich. Bo to się może zdarzyć w każdym z naszych środkowoeuropejskich krajów.
Na Węgrzech nie ma w tej chwili kina. Praktycznie nie ma telewizji publicznej".
Rozmowa Tadeusza Sobolewskiego z Martą Mészáros (Duży Format GW, 6.02.2011)