Selekcjonerzy z festiwali

nowsza » lista
16 lutego 2011
Jan Topolski: Na festiwalowym rowerze do utraty tchu
Dharma Guns reż. F.J. Ossang

Wszyscy już w Berlinie, a ja wracam myślami do przeżyć sprzed tygodnia. IFF Rotterdam to festiwal chyba najbliższy NH. Pełno tu małych, zwariowanych filmów, niebanalnych retrospektyw, awangardowych i artystycznych wyzwań. A że miasto nieciekawe, wiatr hula po zimnych placach, to można wreszcie robić to, co każdy selekcjoner kocha najbardziej - cały dzień nie wychodzić z kina...

Jeżdżąc na festiwalowym rowerze do utraty tchu, udało mi się obejrzeć w Rotterdamie blisko 50 filmów długich lub zestawów krótkich. Oczywiście jak zawsze zaczyna się od konkursu, tu promuje on wyłącznie filmy pierwsze i drugie oraz z naciskiem na kraje rozwijające się (częściowo także wcześniej wspierane produkcje w ramach Hubert Bals Fund).

Z racji ostatniego kryzysu gospodarczego i rozkwitu kinematograficznego, nie można było nie zobaczyć greckiego reprezentanta: Wasted Youth Argyrisa Papadimitropoulosa i Jana Vogla. Dwa powoli i niebanalnie zbiegające się wątki zblazowanego nastolatka i sfrustrowanego policjanta. Niby wszystko to było, ale ujmują nieprofesjonalni aktorzy, znakomity drugi plan i pozornie spontaniczny styl, pełen ukrytych smaczków, jak na przykład światła w nocnych scenach.

W tym roku w konkursie znalazło się stosunkowo dużo filmów z pogranicza czy to instalacji, czy eseju - nasza ukochana ziemia niczyja. Finisterrae relacjonuje surrealistyczną podróż z Barcelony do Santiago de Compostela dwóch rosyjskojęzycznych duchów w białych prześcieradłach! Pełen humoru debiut Sergio Caballero, dyrektora muzycznego festiwalu Sonar, zawiera także momenty melancholii, szczególnie w subtelnie filmowanych plenerach.

Image Threads Vipina Vijaya z kolei to rodzaj traktatu łączącego w niecodzienny sposób klasyczną mitologię i historię Indii ze współczesną cyberprzestrzenią, bazą danych i teorią informacji. Główny bohater, samotny informatyk wchodzi w bliską relacją z wirtualną kobietą, wcieleniem bogini Tary. Piękne nierzadko zdjęcia, filozoficzne monologi i zawiłości fabularne współtworzą bogaty świat tego filmu.

Nie do końca przekonały mnie dwie inne propozycje konkursowe: Rainy Seasons Majida Barzegara i The Sky Above Sérgio Borgesa. Pierwszy to portret wyobcowanego nastoletniego syna rozwodzących się rodziców, który pozostawiony sam w mieszkaniu, nawiązuje subtelną przyjaźń ze starszą studentką. Gdyby nie miejsce akcji - dzisiejszy Teheran - film w ogóle nie zwróciłby mojej uwagi. Drugi film to minimalistyczny dokument o trzech mieszkańcach Belo Horizonte: transwestycie, ojcu i kibicu-harikrisznowcu-graficiarzu. Gdyby nie zaiste oryginalni bohaterowie, też przepadłby w rotterdamskim bogactwie.

Korzystając z oddechu w połowie trwania festiwalu, odwiedzam retrospektywy. F. J. Ossang to - jak słusznie pisze obok Jakub Królikowski - prawdziwy oryginał. Poeta i muzyk, co jakiś czas chwyta za kamerę. Jego pełnometrażowy debiut The Case of Morituri Divisions (1984) to narwany, energetyczny punk, łączący niedobitki bojówek R.A.F z rzymskimi gladiatorami. Totalnie mnie zachwycił nowofalowy Doctor Chance (1997), kino drogi i melodramat o gangsterze i dziwce, jedyny kolorowy Ossang w psychodelicznych pejzażach Chile.

Dwa filmy, oddalone o dwie dekady: Treasure of the Bitch Island (1990) i Dharma Guns (2010) - już potwierdzony na 11. NH! - łączy wątek surrealistycznej przestrzeni psychicznej, wszechobecnych spisków, industrialowo-punkowej muzyki zespołu Ossanga, a także rozważania o istocie postrzegania, halucynacjach i narkotykach. Odlot.

Zupełnie innych emocji dostarcza hiszpański mistrz thrillera, Agustí Villaronga. Jego legendarny dziś debiut In a Glass Cage (1987) to jedno z najbardziej oryginalnych i wstrząsających rozliczeń z nazizmem. Lata 50., były kat z obozu koncentracyjnego, uwięziony po wypadku w podtrzymującym życie tytułowym sarkofagu, znajdzie się pod opieką pięknego, tajemniczego młodzieńca. Zaczyna się gra w kotka i myszkę, zbrodnię i karę.

Innym znakomitym porachunkiem z historią jest The Sea (2000), rozgrywające się w sanatorium gruźliczym w środku wojny domowej, gdzie po latach od traumatycznego przeżycia spotykają się dawni przyjaciele. Villaronga mistrzowsko kreuje nastrój narastającego w drobnych zdarzeniach napięcia, historii dopadającej po latach, kłębowiska emocji i popędów, w bardzo zmysłowej filmowej formie. Niestety ostatni Black Bread (2010) nie dorównuje poprzednim dokonaniom reżysera.

Cdn.

Jan Topolski

nowsza » lista
Varia
Klub Krytyków Forum NHCiekawostki z przestrzeni NHXX Konkurs o Nagrodę im. Krzysztofa Mętraka
do góry
pełna wersja strony