Podczas berlińskiej ceremonii wręczenia nagród Europejskiej Akademii Filmowej Terry Gilliam, bohater retrospektywy 11. NH, odebrał nagrodę dla swojego włoskiego krótkiego metrażu The Wholly Family, Wim Wenders - Nagrodę ARTE dla Piny, najlepszego dokumentu. Triumfował Lars von Trier i jego Melancholia, która według członków Akademii okazała się najlepszym europejskim filmem mijającego roku.
Z Berlina relacjonuje Tadeusz Sobolewski:
"Podczas 24. ceremonii Nagród Europejskich największą potęgą okazała się mała Dania, za sprawą wspieranej przez państwo wytwórni Zentropa i założonej m.in. przez Larsa von Triera. W maju reżyser wywołał skandal na festiwalu w Cannes - na konferencji prasowej wypowiedział się bezmyślnie na temat Hitlera. Postąpił podobnie jak bohaterka jego filmu niszcząca własne wesele, za co został ukarany wyrzuceniem z festiwalu i utratą szansy na Złotą Palmę. Tamto upokorzenie wynagrodzono mu aż ośmioma nominacjami dla "Melancholii".
Ostatecznie "Melancholię" uhonorowano jako najlepszy film roku, ponadto nagrodzono za zdjęcia i scenografię. Von Trier, jak niegrzeczny uczeń skazany na klęczenie na grochu, na razie pozostał wierny obietnicy, że nigdy już nie będzie występował publicznie, i nie przyjechał do Berlina - przysłał żonę. To, że "Melancholia" wygra, zasugerowało już na początku ceremonii przebranie Anke Engelke, która stanęła na scenie w białej ślubnej sukni, w pozie spętanej pnączami Kirsten Dunst z filmu - niczym alegoria Europy pogrążającej się w kryzysie. Druciany instrument służący do namierzania zabójczej planetoidy Melancholii był w nieskończoność ogrywany tego wieczoru, po to jednak, by pokazać, że smutne kino europejskie ma się bardzo dobrze. Odpowiada to zresztą w jakiś sposób treści "Melancholii", gdzie von Trier po raz kolejny dowodzi, że to, co w życiu społecznym uchodzi za nienormalne, chore, idiotyczne, w sytuacji ostatecznej staje się paradoksalnym źródłem siły".
Tadeusz Sobolewski: Zjednoczone kino Europy (Gazeta Wyborcza, 5.12.2011)