"Spyder" (Japonia, 2009) reż. Ishibashi Kiyomi
W jednym ze swoich felietonów pisarka Sylwia Chutnik Benjaminowskich z urodzenia, choć uwspółcześnionych przez miejsce spaceru flâneurów nazywa "flanelowymi ludźmi". Ładnie. Miejscem spaceru jest dziś już nie paryski pasaż, a dom towarowy (galeria handlowa), już nie osłonięta dachem ulica miasta, a uliczka w konsumpcyjnym symulakrum, stworzonym na miasta podobieństwo. Rzadko kto pamięta, że filozof i kronikarz miejskiego życia, ów mężczyzna "z żółwiem na smyczy", najpierw przypatrywał się miastu z wysokości berlińskiej loggii. To miejsce - na granicy, we wnętrzu budynku, a jednak wpuszczające do środka miejski gwar i światło - gwarantowało atmosferę, w której "zatrzymywał się na chwilę obłęd postępu". To schronienie, trochę salon, jeszcze nie pasaż. Choć uwaga flâneura była poruszona, jego ciało przytrzymane. W pasażu już maszerowało - w zwolnionym tempie, przeciwstawiając się pospiesznemu rytmowi życia, narzuconemu przez rozwój motoryzacji i produkcji maszynowej.
Dziś flâneur, ten z początku XX wieku, mógłby się odnaleźć może jedynie w starych europejskich miastach. Może właśnie tam mogłoby dojść do spotkania flâneura z jego żeńskim odpowiednikiem - współczesną flâneuse. Jeżeli przestrzenie "przejścia" - loggię i pasaż - potraktowano jako obraz losu, formę zbiorowego i indywidualnego portretu: Benjamina i jego generacji, to taką ważną rolę w myśleniu o współczesności pełnią ścieżki flâneuse - "flanelowej kobiety".
Współczesna flâneuse, jedyna flâneuse jest artystką - fotografką, performerką, reżyserką, podróżniczką, jej uprzestrzennione doświadczenie wiedzie nas na Wschód. Obojętnie czy w rezultacie trafimy do Hongkongu, czy do Tokio, naszą uwagę powinien przyciągnąć dworzec, nowe miejsce "przejścia" i zarazem miasto w mieście. Spacer flâneuse wydaje się przebiegać w stanie paradoksalnej jednoczesności - jej trwające w bezruchu ciało porusza się w pędzącym pociągu nadziemnego metra. Z tej perspektywy patrzy na miasto, choć nie wiadomo, czy - skupiona na sobie, trawiona dziwnym letargiem jak wirusową chorobą - rzeczywiście je widzi. Z twarzą przyklejoną do szyby, mknie w swojej loggii, uwolniona od przestrzeni i czasu, od miasta i zależności. Pokonuje drogę z Tokio do Paryża, z Paryża do Tokio. W Paryżu tradycyjnie ogląda wystawy, nakłada na siebie odbicia, multiplikuje przedmioty i faktury, tropi żywą materialność świata. Jakby nie mogąc podobnie dotknąć tłumu, unika wpatrywania się w ludzkie twarze, czy sylwetki, widzi tylko siebie. W Tokio zamyka się w eleganckich, anonimowych, pustych wnętrzach, stara się sprostać zwykłemu życiu, zostać jego główną bohaterką. Czasem przybiera rolę miejskiego szpiega, kochanki, samobójczyni.
Kiyomi Ishibashi, japońska flâneuse film studiowała na uniwersytecie w Tokio i na paryskiej Sorbonie, kontynuuje karierę naukową, prowadzi własne badania, pisze o kinie, swoje teksty publikuje m.in. w "Cahiers du cinema" i japońskiej "Marie Claire". Jest autorką krótkometrażówki "Silent Scream" (2007) i pełnego metrażu "Spyder" (2009), inspirowanego nowelą Thierry'ego Acot-Mirande, oba nakręciła telefonem komórkowym.
Grająca główną rolę w "Spyder", flâneuse Ishibashi określa się za pomocą obrazu, ma bogate portfolio, na każdym z portretów wygląda pięknie, jej cv zawiera tylko pseudonim - Spyder, numer telefonu i wiek, przypuszczalnie nieprawdziwy. Reszta jest gryzmołem. Czy dlatego, że coś ukrywa? Ma też wspomnienia i marzenia, chce wybudować dom, jego projekt powstanie na podstawie dziecinnego rysunku małej Kiyomi. Ale to tylko próby - flâneuse bardziej niż ku stabilizacji wyrywa się ku targającym nią namiętnościom, które niechybnie ją zrujnują. Być może jest ze sobą zbyt długo, zbyt długie godziny spędza, podglądając siebie. Może powinna się porzucić? "Brudna" telefoniczna estetyka spowalnia, usztucznia ruchy jej wątłego ciała, które ciągle się przewraca, jakby nie mogło znaleźć w sobie oparcia, równowagi, zamienia głos w pisk, albo jęk. Aparat zbliża się do niej, lustruje. Ona pozuje, podkłada pod siebie muzykę, śledzi ulotne rytuały, wielkie dramaty, zwykłe przebudzenia. Krucha "flanelowa kobieta" - neurotyczna osobowość naszych czasów, człowiek bez właściwości, usycha od rozpaczliwych prób określenia, w kogo się stworzyć.
(as)