Ciekawostki z przestrzeni NH

« starsza nowsza » lista
19 kwietnia 2013
Polscy krytycy o Sekrecie Przemysława Wojcieszka
Sekret reż. Przemysław Wojcieszek

Światowa premiera najnowszego filmu wrocławskiego reżysera, Przemysława Wojcieszka - Sekret odbyła się podczas 62. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie (9 - 19 lutego 2012). To już trzeci film Wojcieszka prezentowany w Berlinie w eksperymentalnej sekcji Forum. Na ekrany polskich kin film wchodzi 19 kwietnia (dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty). Sekret otrzymał wyróżnienie na Gdynia Film Festival 2012 „za odwagę w poruszaniu tematów, które do tej pory nie zostały w polskim kinie dostrzeżone” oraz Nagrodę im. Andrzeja Munka w kategorii Najlepsze Zdjęcia (przyznawana przez łódzką PWSFTViT).

Polscy krytycy o filmie:

"Sukces Sekretu opiera się przede wszystkim na zmianie paradygmatu w postrzeganiu polskiej historii przez medium filmowe. Dotychczas zdecydowana większość tytułów mierzących się z dwudziestowiecznym dziedzictwem bazowała na matrycy wypracowanej jeszcze w latach 50, ubiegłego wieku. Romantyczna kalka wywiedziona z wielkiego literackiego magazynu mickiewiczowskich widm oraz narodowego me-sjanizmu postrzegała każdą przeszłość poprzez sepiową zasłonę wyostrzającą status ofiary oraz kluczową rolę bohatera oddającego dla ojczyzny dziewictwo albo życie. Klasyczny filmowy „zły" był zaś z góry skazany na mozolną drogę do rehabilitacji: od ekspiacji po pokutę. Ów narracyjny schemat przetrwał od Kanału do Pokłosia. Pod względem artystycznym konkretne tytuły były różne, łączył je jednak wspólny garb polskiego katolicyzmu oraz romantyczne dziedzictwo. Tymczasem Wojcieszek stawia pod znakiem zapytania celowość kontynuowania tego rodzaju stylistycznych zagrywek dla niepoznaki przebranych w kino gatunkowe albo rozliczeniową książkę skarg i wniosków." (Łukasz Maciejewski, "Dziennik Gazeta Prawna")

"Wojcieszek znalazł bardzo skuteczny język, żeby opisać ten moment: stan, w którym oswojony dotąd i nad wyraz łagodny świat, zaczyna się nagle warczeć i kąsać. Nietypowy, skokowy montaż, elementy animacji poklatkowej, efekty charakterystyczne raczej dla teledysków niż filmów kinowych - to jedno, drugie: niezwykły sposób prowadzenia narracji, w którym liczą się nie tyle wydarzenia - bo przecież w takich momentach nic się nie zdarza, wszystko się zatrzymuje i czeka, co będzie dalej - ale emocje bohaterów. I Wojcieszek pokazuje je bardzo wyraźnie, portretując swoich bohaterów w sytuacjach intymnych - wtedy, kiedy emocje najbardziej wychodzą na wierzch, kiedy nic się już nie da ukryć." (Przemysław Gulda, "Gazeta Wyborcza")

"Pojawiające się niczym refren awangardowego wiersza teledyskowe wstawki krojenia i patroszenia ryb. Napisy po polsku i w jidysz. Konwulsyjne, baletowe występy upozowanego na drag queen Tomasza Tyndyka. Bijący z każdego kadru i spojrzenia emocjonalny chłód sprawia wrażenie ostentacyjnego chaosu, bezczelnej prowokacji, której łatwo zarzucić intelektualną niezborność. A jednak w tym szaleństwie, starającym się oddać rozpaczliwą szamotaninę trójki bohaterów niemających odwagi szczerze ze sobą porozmawiać, jest metoda. (...)

Zamiast prostych, jednoznacznych rozliczeń Wojcieszek pokazuje upiornie dręczącą psychiczną blokadę wszystkich uczestników dramatu. Niemoc i bezradność w artykułowaniu najprostszych, a zarazem najboleśniejszych faktów. Uświadamia, jak trudno się przełamać, nawiązać dialog oparty nie na zbiorowym kłamstwie i ugrzecznionych polskich mitach. Gatunkowa nonszalancja reżysera, przeciąganie estetyki w rozmaite strony wyraża nonkonformistyczny bunt 39-letniego autora, który, jak zawsze, nie chce popadać w popkulturowy banał. Może nie jest to bunt spektakularny, budzący ogień i gniew. Ale ma swoją wagę i wart jest docenienia." (Janusz Wróblewski, "Polityka")

 "Język filmowy Wojcieszka może drażnić, podobnie poświęcanie autentyzmu w imię symboliki, zabieg znacznie lepiej działający w teatrze niż na dużym ekranie. Ale sytuację ratują aktorzy - świetni Tomasz Tyndyk i Agnieszka Podsiadlik. Wiele scen w filmie kojarzy się z estetyką warszawskiego TR, w którym na co dzień grają. Jednak to, czy Sekret lepiej sprawdziłby się na scenie, czy w kinie, jest mało istotne. Najważniejsze są tu pytania: jak stawić czoło takim traumom? Czy miłość podlega weryfikacji, czy można ją poświęcić w imię prawdy? Czy ofiara może być też katem? Warto je stawiać. W końcu to one dzielą Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych." (Dawid Karpiuk, "Newsweek")

"Reżyser wydobywa autentyczne emocje, ale nie popada w ckliwość. Aktorzy budują swoje postaci przekonująco; rozczula ich nieporadność, ale i drażni zawziętość. Między trojgiem bohaterów toczy się walka o władzę; testują swą wytrzymałość, nie cofają się przed szantażem. Im bardziej usiłują odkryć lub ukryć prawdę, tym gorliwiej poddają się rytuałom, jakby miały one ich uchronić, budować i podtrzymywać łączącą ich więź. Wojcieszek z ironią podsłuchuje wielkie słowa, podpatruje symboliczne gesty, których znaczenie już się zatraciło. Ksawery z Karoliną muszą wyrazić siebie w inny sposób, dać ujście swemu cierpieniu gdzie indziej – choćby powtarzając jak mantrę wiersze w jidysz, choćby prężąc ciało w tańcu." (Dominika Bierczyńska, "Kino")

"Bohaterowie znajdują się w sytuacji, która ma wiele z Gombrowicza, zwłaszcza tego z Pornografii.Tak jak układy postaci w prozie pisarza, trójka z Sekretu tworzy pewną dialektyczną maszynę przepracowującą polskość.

Pan Jan to polskość hegemoniczna, oczywista, nieurefleksyjniona. Ucieleśniająca patriarchalną zasadę władzy, wspierającą się na figurach patriotyzmu, poświęcenia za ojczyznę, antykomunizmu, skonstruowanej wokół przemocy męskości. Karolina jest przeciwstawioną takiej polskości histeryczką. Jej histeria łączy się z obsesyjną wolą prawdy, żądaniami wyznania winy, upamiętnienia tego, co polskość hegemoniczna musiała wyprzeć (swoją współwinę za śmierć Żydów), by móc się ukonstytuować i zająć dzisiejszą pozycję władzy. Karolina histeryzuje Jana, podkopuje symboliczne fundamenty jego pozycji jako bohatera, dziadka, autorytetu lokalnej społeczności, symbolu – a wraz z nimi pretensje do uniwersalności hegemonicznej, panującej narracji o polskości.

Ksawery w tym układzie powinien być ucieleśnieniem projektu pozytywnie zhisteryzowanej polskości. Wyzwolonej spod władzy takich figur jak Jan, spod władzy patriarchatu i heroiczno-patriotycznej narracji. Ale ten proces dialektyczny nie chce się u Wojcieszka domknąć, ciągle się zatrzymuje, zacina, jęczy, kasła – co jest największą zaletą filmu." (Jakub Majmurek, dwutygodnik.com)

więcej o filmie i reżyserze

 

« starsza nowsza » lista
Varia
Klub Krytyków Forum NHCiekawostki z przestrzeni NHXX Konkurs o Nagrodę im. Krzysztofa Mętraka
do góry
pełna wersja strony