Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 8

« starsza nowsza » lista
25 lipca 2013
Wyczucie i strategia
fot. Anna Jochymek

W Nowym Jorku ludzie bywają podejrzliwi, nie wiedzą, jak wykorzystasz ich wizerunek. Z kolei na południu ucieszą się, że zwracasz na nich uwagę mówi Cheryll Dunn, reżyserka startującego w Konkursie Filmów o Sztuce dokumentu „Everybody Street”

Natalia Kaniak: Jak będzie wyglądała fotografia uliczna w przyszłości?

Cheryll Dunn: Podobnie jak cała fotografia, również ta uliczna ulega ewolucji. Jej praktyka zmienia się wraz z technologią. Używamy znacznie skromniejszych aparatów, więc i cała sytuacja fotograficzna nie przypomina tej, gdy spacerowało się po ulicy z leicą. Teraz zdjęcia są znacznie żywsze i pełniejsze ludzi. Najważniejszy jest jednak sposób edycji zdjęć, który rzutuje na specyfikę fotografii ulicznej. Obecnie trzymamy w naszym telefonie podręczny album ze zdjęciami. Nie przywiązujemy już do nich tak dużej wagi, jak kiedyś, powstaje ich bardzo dużo i bezustannie się nimi między sobą wymieniamy.

Uważasz, że zdjęcia powinno się oglądać na papierze? 

Nie ma nic piękniejszego niż doskonały wydruk zdjęcia, ale dostępność zdjęć publikowanych w sieci ma swoje plusy. Wspaniale, że mamy tyle możliwości prezentowania swojej pracy.

A co z lomografią? Może to alternatywa dla rozwijającej się fotografii cyfrowej?

W lomografii temat jest nieważny, ale to z pewnością doskonała rzecz dla tych, którzy nie dorastali w erze analogowej. Robiąc zdjęcia na festiwalach muzycznych, widzę masę młodzieży z aparatami na kliszę. Podoba mi się, że chcą spersonalizować swoje wspomnienia, a nie jak wszyscy robić zdjęcia telefonem. Jest w tych aparatach coś z hand made’u, dzięki czemu każdy z nich jest unikatowy.

Porównujesz w swoim filmie różnych artystów. Bruce Gilden bywa irytujący, a Joel Meyerowitz ma w sobie coś z humanisty. Jaka jest Twoja etyka pracy?

Nie chcę nikogo urazić swoimi zdjęciami, ale staram się nie pytać ludzi o pozwolenie na sfotografowanie. Jeśli na mnie nie patrzą – odchodzę niezauważona. Wtedy zdjęcia wychodzą najlepiej, są kombinacją świateł ze sceny i emocji ludzi. Kiedy model zaczyna reagować, bywa różnie. Nie chcę być agresywna jak Bruce Gilden, ale chcę zrobić zdjęcie. Lubię fotografować ludzi na koncertach. Fotografia uliczna wymaga większej pracy. Trzeba wejść w środowisko, poznać przestrzeń. Po czterech dniach festiwalu czuję, że nabrałam praktyki, i kiedy wracam do Nowego Jorku, jestem znacznie bardziej pewna siebie. Niestety, ludzie reagują tam z dużą nieufnością.

Sądzisz, że nie ufają już fotografom tak jak kiedyś?

Zdjęcie może być narzędziem obrazy i tego się boją. Szczególnie w Nowym Jorku i dużych miastach, gdzie każdy pragnie prywatności, którą bardzo trudno zachować.

Wielu ludzi traktuje fotografów jak podglądaczy ukrytych za obiektywem. 

Aparat jest maszyną, a najistotniejsze jest to, co dzieje się między modelem a fotografem. Nie nazywałabym tego magią, ale to pewien energetyczny trójkąt, który w zależności od sytuacji tworzy różne efekty. 

Rozmawiała Natalia Kaniak

« starsza nowsza » lista
do góry
pełna wersja strony