Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 10

« starsza nowsza » lista
26 lipca 2013
Odrobina piękna w niechcianym świecie

W filmie zamykającym trylogię „Raj” Ulrich Seidl kolejny raz zaprasza nas do ponurego świata niechcianych i odtrąconych bohaterów, poszukujących odkupienia. Od otwierających kadrów po niemalże ostatnie minuty twórca buduje w widzu oczekiwanie na najgorsze. A co się stanie, jeżeli to najgorsze nie nadejdzie? 

 

Raj: Nadzieja” wpuszcza promień światła do niezwykle brutalnej rzeczywistości.

Pomyślany oryginalnie jako jeden film, „Raj” rozpadł się na dziejące się równolegle historie trzech kobiet z jednej rodziny. W „Raju: Miłości” Teresa, pulchna matka w średnim wieku, wyjeżdża na wakacje do Kenii w celach sex-turystycznych, by zostać seksualnie upokorzona. To samo czeka jej siostrę Annę Marię, bohaterkę „Raju: Wiary”, fanatyczkę szerzącą wiarę w slumsach Wiednia. 

Po historii córki Teresy, trzynastoletniej Melanie (Melanie Lenz), która jedzie na obóz dla otyłych nastolatków, nie spodziewamy się niczego lepszego. Kilkanaście chłopców i dziewczyn w podobnym wieku, wysłanych przez swoich rodziców na wakacje, by pozbyły się nie tylko zbędnych kilogramów, ale i społecznego napiętnowania. 

Mimo malowniczej lokalizacji Seidl nie interesuje się przedstawianiem uroków przyrody. Korytarze z wytartym linoleum, zimnymi białymi ścianami i ganiające w nich nastolatki w pstrokatych koszulkach są celem jego obserwacji. W długich, statycznych ujęciach pokazuje codzienny rytuał obozu, ćwiczenia, spacery, godziny spędzane w pokojach na niezobowiązujących pogaduchach prowadzonych przez nastolatki. 

Reżyser w tych banalnych momentach, w otyłych i wyglądających daleko od utartego ideału dzieciach znajduje piękno i wrażliwość. Improwizowane dialogi nastolatków, intymne rozmowy, dzielenie się sekretami – tu rzeczywistość uchwycona została wprost perfekcyjnie.

Budząca się seksualność Melanie jest centralnym tematem filmu. Zafascynowana starszym o cztery dekady lekarzem dziewczyna, pod pozorem bólu brzucha, codziennie zjawia się pod drzwiami jego medycznego gabinetu. Prowokacyjne uśmiechy, żarty, długie spojrzenia. Doktor podejmuje tę grę balansującą na granicy, starając się utrzymać dystans. Naiwna w swej niewinności nastolatka po raz pierwszy w życiu czuje, że chce być kochana. 

Reżyser podgląda całą sytuację bez osądzania swoich postaci, bez zbędnego moralizatorstwa i ferowania wyroków. Nawet w najbardziej kontrowersyjnych sytuacjach, kiedy widz oczekuje najgorszego, przywraca wiarę w to, że mimo wszystko człowiek jest stworzeniem dobrym z natury.

„Raj: Nadzieja” nie kończy się wyczekiwanym happy endem. 

Na taki nie ma miejsca w świecie twórcy „Import/Export”. To bardzo bolesna lekcja dla każdego z zaangażowanych w nią bohaterów, która jednak nie musi skończyć się totalnym upodleniem.

Radek Folta

„Raj: Nadzieja”

Jutro, godz. 9.45, Kino Nowe Horyzonty 1 

 

« starsza nowsza » lista
do góry
pełna wersja strony