Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie", nr 10

« starsza nowsza » lista
26 lipca 2013
Wszyscy jesteśmy królikami
fot. Anna Jochymek

Rozmowa z 

Yutaką Tsuchiya

reżyserem filmu „Króliczek GFP”

 

Iwona Sobczyk: Między „Króliczkiem GFP” a Pańskim poprzednim filmem „Peep TV Show” upłynęło dziewięć lat. Skąd ta przerwa?

Yutaka Tsuchiya: Miałem problem z zebraniem pieniędzy na kolejny film. Z powodu kryzysu ekonomicznego w Japonii stało się to bardzo trudne. Wiedziałem, co chcę nakręcić. „Peep TV Show” opowiadał o społeczeństwie opresyjnym, kontroli społecznej i chciałem nadal eksplorować tę tematykę. 

Bywa Pan nazywany „wideoaktywistą”. Co to znaczy?

– W dużym streszczeniu chodzi o wykorzystywanie technik wizualnych, ale również innych mediów do wpływania na społeczeństwo. Czasem wymaga to również bardziej bezpośrednich działań, na przykład organizowania publicznych demonstracji. 

Media mogą zmienić społeczeństwo na lepsze?

– Na pewno mają potencjał inicjowania zmian. Do tej pory mogły to robić tylko wielkie media – potężne stacje telewizyjne, radiowe czy wysokonakładowa prasa. Teraz mamy do dyspozycji również dostępne dla wszystkich media internetowe. Każdy może być inicjatorem i promotorem społecznej zmiany. To, jak wykorzystujemy media, jest wyrazem naszego wnętrza. Uważam, że nawet taka prosta rzecz jak smartfon może mieć pozytywny wpływ na społeczeństwo. Dzięki użyciu takich urządzeń tworzy się sieć międzyludzkich kontaktów, bardziej zintegrowane społeczeństwo. 

A jednak w „Króliczku GFP” odkrywa Pan mroczną stronę mediów. W filmie internet jest wykorzystywany do prezentowana scen pornografii, prześladowania głównej bohaterki w szkole czy jej obrzydliwych eksperymentów. 

– Historia prawdziwej talowej dziewczynki, która próbowała otruć swoją matkę talem i prowadziła bloga, wyszła na jaw w 2005 roku i była bardzo szeroko komentowana w mediach. Akcja mojego filmu dzieje się w 2011 roku, kiedy możliwości wykorzystywania mediów internetowych są już nieporównywalnie większe. Sposób ich wykorzystania może się wydawać niewłaściwy, ale właśnie o takich zjawiskach talowa dziewczynka pisała w swoim pamiętniku. On był moją największą inspiracją. Z internetu moja bohaterka dowiaduje się też wielu rzeczy. Czyta o transparentnej żabie, fluorescencyjnym króliku i innych sprawach. 

Nie powtórzył Pan wiernie historii talowej dziewczynki, ale stworzył na jej podstawie swoją opowieść. Dlaczego?

– Z bloga prawdziwej talowej dziewczynki dowiedziałem się, że w taki sam sposób traktowała swoją matkę, chomika i mrówki. Nie było tam czuć żadnej tęsknoty za matczyną miłością, było tylko czysto naukowe podejście do obiektów badawczych, zrównujące wszystkie istoty. To spojrzenie bardzo mnie zainteresowało. Gdy pomyślałem o współczesnej Japonii, doszedłem do wniosku, że takie samo podejście dostrzegam w społeczeństwie. Ludzie i zwierzęta są zrównani i poddani takiemu samemu systemowi kontroli. Jesteśmy kontrolowani nieustannie. Gdy wsiadamy do metra i przyciskamy do czytnika kartę czipową, system zapisuje informację, gdzie i o której wsiedliśmy. Gdy kupujemy coś na Amazonie, informacja o tym nie przepada. Talowa dziewczynka patrzyła na matkę i chomika z tym samym naukowym chłodem. Wykorzystując jej spojrzenie, chciałem powiedzieć coś o współczesnym społeczeństwie Japonii.

Czyli wszyscy jesteśmy chomikami zamkniętymi w klatce przez szalonych naukowców?

– Tak uważała na początku bohaterka filmu. A ponieważ wszyscy jesteśmy królikami doświadczalnymi, nie ma znaczenia, co robimy. Później jednak pojawia się myśl, że ten system kontroli można zhakować jak program komputerowy. Może i jesteśmy jak chomiki w klatkach, ale mając tego świadomość, możemy również dążyć do buntu. 

Można się wyzwolić z systemu kontroli?

– Można próbować mu się wymknąć, ale on zawsze nas dogoni. To zamknięte koło. 

Rozmawiała Iwona Sobczyk

« starsza nowsza » lista
do góry
pełna wersja strony