Wśród ulubionych reżyserów wymieniali jednym tchem Aki Kaurismäkiego, Todda Solondza, angielskich reżyserów z Kenem Loachem na czele, a także Billy'ego Wildera. Ich filmowy debiut oszołomił krytykę i publiczność na całym świecie. Ich drugi film okazał się ostatnim w karierze. Doskonale zapowiadający się, reżyserski duet Juan Pablo Rebella i Pablo Stoll (25 watów, 2001; Whisky, 2004) nigdy już nie nakręci wspólnego filmu. Trzy lata temu społecznością południowoamerykańskich filmowców wstrząsnęła wiadomość o samobójczej śmierci Juana Pabla Rebelli, który 5 lipca 2006 roku odebrał sobie życie strzałem w skroń. Miał 32 lata.
Parę lat przed tym tragicznym wydarzeniem zainspirowani filmem argentyńskiego reżysera średniego pokolenia Raula Perrone Labios de churrasco, jak mówią - filmem o niczym, albo o nic-nie-robieniu - dwudziestoparoletni przyjaciele Juan Pablo Rebella i Pablo Stoll, ówcześni studenci uniwersytetu katolickiego w Montevideo postanawiają napisać scenariusz. Nie przypuszczają, że później zostanie wykorzystany w pracy nad ich wspólnym pełnometrażowym debiutem, to tylko zabawa. Nic nie wiedzą o pisaniu scenariuszy, ale sprawia im to wielką przyjemność, ponieważ piszą o rzeczach najbliższych, o sobie, o własnym sobotnio-popołudniowym nic-nie-robieniu, śmieją się przy tym z samych siebie, przebijają śmiechem balon patosu, jaki nie raz towarzyszy ich młodzieńczym przygodom.
Rebella i Stoll nie skończyli żadnej szkoły filmowej, ich szkołą od początku było samo kino. Zdaje się, że ci nałogowi oglądacze, mieszkając w Montevideo, wygrali los na loterii. Tamtejsza Cinemateca jest w posiadaniu wspaniałego zbioru filmów.
Bohaterowie Rebelli i Stolla mieszkają w Urugwaju, w Montevideo, w społeczeństwie zdominowanym przez ludzi starych. W swojej historii piętnują styl życia młodych Urugwajczyków, ciągłą konieczność brania udziału w "dobrej zabawie", czy to na stadionie, czy w dyskotece. Z dużą dozą ironii, ale też niezwyczajnej w ich wieku melancholii przeciwstawiają "dobrej zabawie" młodości swoje "starcze" nic-nie-robienie. Pierwotny scenariusz został nieco zmieniony, czas akcji rozciągnięty z jednego popołudnia na dobę, a niskobudżetowy, czarno-biały film, nakręcony na jego podstawie wraz z grupą przyjaciół nosi tytuł 25 watów (2001).
"Od jakiegoś czasu zadaję sobie pytanie - mówił w wywiadzie o Whisky (2004, dystrybucja w Polsce AP Mañana) Stoll - dlaczego zrobiliśmy ten film? Dlaczego po młodzieżowym, autobiograficznym 25 watów, nakręciliśmy film o 60-letnich braciach, kobiecie i fabryce skarpet? Jesteśmy jedynakami, nie mamy 60 lat, nie jesteśmy Żydami, nie mamy fabryki skarpet. Kiedy napisaliśmy scenariusz, zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, że być może te postaci nie są tak bardzo różne od nas. Że niedaleko nam do tych trzech typów samotności. Że mogą to być nasze projekcje nas samych za 20, 30 lat. Za maskami Jacobo, Hermana i Marty kryją się nasze lęki".
Oglądając Whisky, doceniamy piękne zdjęcia Barbary Alvarez (operatorki również w filmie Rodrigo Moreno El custodio), a także rejestrację - znanej przecież z codziennej krzątaniny - upiornej na pierwszy rzut oka powtarzalności, wiarę w przypadek, ucieczki w fikcję. Dwaj bracia spotykają się po latach życia w innych światach - samotny Jacobo opiekował się dotąd chorą matką, przejmując rodzinny interes, Herman założył rodzinę w Brazylii, ma tam - jak brat w Montevideo - fabrykę skarpetek. Jacobo prosi swoją kierowniczkę - Martę, żeby udawała jego żonę podczas pobytu Hermana, wstydzi się swojej samotnej egzystencji. Herman zaprasza oboje na kilka dni do tkwiącego w zimowej drzemce, nadmorskiego kurortu. Dla obu braci ta wycieczka to powrót do czasu dzieciństwa, a więc czasu wolnego, nie wypełnionego pracą, czy opieką nad najbliższymi. Nie bardzo potrafią się w tej sytuacji znaleźć. Z różnych powodów Hermanowi jest łatwiej, ale on pełni tu zaledwie rolę katalizatora ewentualnych zmian. Główni bohaterowie to Jacobo i Marta. Oni doskonale wiedzą, że nie istnieje życie pozbawione rutyny, prędzej czy później dopadnie każdego. I wiedzą, że zwykle się przed nią nie bronimy, przyjmujemy jak oczywistość, a z czasem doceniamy jej słodki smak. Ta nie znosząca zmian, bezpieczna słodycz powstrzymuje Jacobo, Martę, a nawet Hermana przed jakimkolwiek definitywnym krokiem, gestem czułości, czy zrozumienia. Przed zerwaniem z sobą samym, z tym wszystkim, co o sobie myślimy, czym jesteśmy.
Kilka dni temu w Berlinie odbyła się dziesiąta sesja jury organizacji, zajmującej się wspieraniem zagranicznych filmowców - World Cinema Fund. Spośród 107 wniosków z 40 krajów WCF wybrał 5, podejmując decyzję o finansowym wsparciu ich realizacji. Kwota 222 tysięcy euro została przeznaczona na produkcję pięciu nowych i dystrybucję dwóch gotowych już projektów. Jednym z wybrańców jest Pablo Stoll i jego jeszcze niezrealizowany film 3 (Tres).
Agnieszka Szeffel