Ciekawostki z przestrzeni NH

« starsza nowsza » lista
06 lutego 2015
Polscy krytycy o Zjeździe absolwentów Anny Odell
Anna Odell

Zjazd absolwentów Anny Odell wszedł na ekrany polskich kin 6 lutego (dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty).

"Zdarza się, że ludzie patrzą na mój film jak na próbę zemsty czy terapię, ale mnie wcale o to nie chodziło. Chciałam prześledzić mechanizmy znęcania się silniejszych nad słabszymi, a nie mogłabym tego zrobić, gdybym nie była już całkowicie wolna od negatywnych emocji. Chciałam się z nimi spotkać i porozmawiać o tym, co się działo, poznać ich wersję." (Anna Odell, "Gazeta Wyborcza")

Polskie media o filmie:

"Zjazd absolwentów jest nieco kontrowersyjną prowokacją, ale tak interesującą i błyskotliwą, a może nawet zwyczajnie potrzebną, że jestem w stanie przymknąć na to oko. Pierwsza część filmu pokazuje Odell na tytułowym zjeździe. Kobieta czuła się w czasach szkolnych prześladowana i teraz, niczym Carrie, przybyła po wyczekiwaną zemstę. To mógł być spokojny wieczór, ale Odell coraz usilniej próbuje wracać do tematu nękania, jakiego doświadczała przed laty. Atmosfera jest coraz gorętsza, skandal robi się coraz większy. Kobieta zaczyna zachowywać się jak furiatka i być traktowana jak wariatka. Wierzący mogliby stwierdzić, że została opętana. W końcu udaje się ją wyprowadzić z budynku..." (****Marek Kuprowski, Co jest grane)

"Zjazd absolwentów miesza fikcję z rzeczywistością w świeży i śmiały sposób. Anna Odell, obok eksploracji mechanizmów społecznych, porusza także tematykę gatunków filmowych. Czy rekonstrukcja scen z życia wciąż może być nazywana fabułą, czy też wchodzimy już na terytorium dokumentu? Wielu widzów może poczuć się bezradnie wobec dziwacznej hybrydy, jaką jest debiut Odell. Warto jednak wejść w jej świat, chociażby ze względu na skrajne emocje, jakie potrafi wywoływać." (Aleksandra Lasota, bad-taste.pl)

"Fascynujący to film, bo konsekwentnie zacierający granicę między kreacją a rzeczywistością. Pierwsza część przypomina "Festen" Vinterberga: patrzymy na z lekka kiczowatą uroczystość, którą ten poniżany kiedyś i pogardzany chce świadomie zepsuć, wytrącić towarzyszy z samozadowolenia. W drugiej, paradokumentalnej, okazuje się, że spotkanie było tylko fabularną wizją reżyserki, która na autentyczny zjazd absolwentów swojej klasy nie została zaproszona. Dzwoni więc do kolegów i koleżanek, pokazuje im fragmenty filmu. I stawia pod ścianą, bo zmusza do zabrania głosu w sprawie, o której nikt już nie chce pamiętać." (Paweł T. Felis, "Gazeta Wyborcza")

"Nagrodzony Zjazd absolwentów szwedzkiej artystki Anny Odell to wielopoziomowa rekonstrukcja zdarzeń. Odell nie została zaproszona na imprezę z okazji rocznicy ukończenia szkoły zorganizowaną przez jej dawnych kolegów z klasy. Postanowiła zrobić film - swoje wyobrażenie owego zjazdu gdyby brała w nim udział. Z tej rekonstrukcji wynika wyraźnie, dlaczego koledzy nie zaprosili Anny. Jako wyrzut sumienia szkolnych prześladowców mogłaby skutecznie zrujnować imprezę. Grająca samą siebie Odell wypomina wszystkim ich krzywdzące zachowanie i doprowadza wreszcie do tego, że zostaje wyrzucona z zabawy. Na tym jednak nie koniec, bo artystce nie chodziło o konfrontację z aktorami, ale z prawdziwymi krzywdzicielami z przeszłości. Druga część Zjazdu absolwentów to kolejna rekonstrukcja, tym razem prawdziwych spotkań i rozmów, które Odell zaaranżowała z tymi z kolegów, których udało się jej namówić do wspólnego obejrzenia jej filmu. To bardzo mocne sceny, w których zakłopotanie rozmówców Odell i ich manipulacja prostymi faktami wzbudza poważny niepokój. Artystka ukazuje widzowi coś jeszcze, pewną część procesu twórczego. W scenach rekonstruujących pracę nad filmem odsłania - trochę mimowolnie - skomplikowane uwikłanie sztuki i życia prywatnego. Ten ścisły związek filmu Odell z rzeczywistością pozafilmową sprawia, że jego odbiór staje się tym bardziej intensywny, a wnioski na temat relacji społecznych jeszcze bardziej ponure. Jury słusznie doceniło ten film za "skuteczne użycie sztuki jako narzędzia odsłaniającego mechanizmy społecznej opresji"." (Katarzyna Boratyn, obieg.pl)

"Powódź autentycznych emocji, film w filmie, pytanie o interpretację sztuki i jej korespondencję z rzeczywistością - choć "Zjazdowi absolwentów" daleko do miana "prawdziwego" filmu o sztuce, mówi o jej naturze o wiele więcej niż jakikolwiek inny film, z którym rywalizował we Wrocławiu. Nagroda nie wzbudziła więc żadnych kontrowersji - powędrowała do bezapelacyjnie najlepszej produkcji." (Robert Mróz, 5 kilo kultury)

"Chociaż pod takim hasłem sprzedałby się najlepiej, film Odell nie jest kinem zemsty. To szalenie interesujący kinoeksperyment, w niestandardowy - i przekorny, ale jednak bardzo filmowy - sposób eksploatujący problem dynamiki grupy i pamięci. I chociaż nie ma jednej prawdy o przeszłości, a nasza własna historia zawsze jest w dużej mierze upiększoną lub pobrzydzoną fikcją, Odell - jak każdy - ma do niej prawo. Seans obowiązkowy!" (czytnikkultury.blogspot.com)

"Niezwykłe połączenie estetyki rozliczeniowego dokumentu, eksperymentalnego dramatu i artystycznego manifestu, czyli Anna Odell raz jeszcze przeżywa traumę czasów szkolnych, angażując w swój osobisty projekt nas, widzów jej filmu. Najwspanialsze odkrycie tegorocznych Nowych Horyzontów." (Katarzyna Wolanin, wolanin.wordpress.com)

"Choć Återträffen to kinowy debiut Anny Odell, nie jest to jednak jej pierwszy projekt artystyczny, w którym artystka nawiązuje do osobistych przeżyć i traumatycznych doświadczeń z przeszłości. Kilka lat wcześniej wzbudziła w Szwecji wiele kontrowersji swoim projektem dyplomowym Okänd, kvinna 2009-349701 (dosłownie: Nieznana, kobieta 2009-349701). Wcieliła się w nim w rolę cierpiącej na psychozę kobiety, zasymulowała próbę samobójczą i udokumentowała, jak obeszła się z nią policja oraz służba zdrowia, rekonstruując tym samym własną chorobę z 1995 roku." (szwecjoblog.blogspot.com)

"W Zjeździe absolwentów Szwedka puszcza wodze fantazji, aranżując fikcyjne spotkanie ze swoimi dawnymi kolegami z podstawówki, którzy - jak utrzymuje - przez dziewięć lat się nad nią znęcali. Po latach X muza zostaje wprzęgnięta w plan inteligentnej zemsty, koniecznej m.in. dlatego, że na prawdziwy zjazd Odell nie została zaproszona. Na ekranie aktorzy wcielają się w role osób, które w dzieciństwie upokarzały artystkę, a dziś są szanowanymi obywatelami. Z serii konfrontacji, w których przeciwnicy sięgną nie tylko po słowa, ale i pięści, wyłania się dwuznaczny obraz głównej bohaterki - genialnej manipulatorki, artystki, która eksperymentuje na samej sobie, i ofiary, która nie może zapomnieć o swojej traumie. Przewrotny i niejednoznaczny film każe też postawić pytanie o granice artystycznej wolności." (Mariusz Mikliński, aktivist.pl)

"Film robi duże wrażenie z powodu terapeutycznej proweniencji przedsięwzięcia. Artystka opowiada o własnym wykluczeniu, choć przykłada dużą wagę do tego, żeby nie przedstawiać się jako męczenniczka. Konfrontuje szkolnych znajomych z własną wersją wydarzeń, otwarcie oskarżając ich o to, że kiedyś się nad nią znęcali (w filmie nie ma jednak spotkań z "prawdziwymi" znajomymi, wszystko jest inscenizacją). Pierwsza część, w której Odell nakłuwa balon konwenansów i mąci spokój uczestników zjazdu, ma posmak pamiętnego "Festen" Thomasa Vinterberga, innej północnoeuropejskiej opowieści o niszczeniu kruchego kompromisu opartego na zakłamaniu i przemilczeniu traumatycznej przeszłości." (Sebastian Smoliński, "Kultura Liberalna")

"Nie chodzi tu tylko o rodzaj psychodramy, dzięki której autorka pragnie się po latach uwolnić od upiorów przeszłości. Nie chodzi też nawet o to, że pragnie sprowokować dawnych oprawców i tych, którzy na to milcząco zezwalali, do autorefleksji. Wydaje się, że Odell pragnie przede wszystkim poprzez swój film odsłonić mechanizmy powstawania sytuacji, w której grupa konstytuuje się wobec wybranej ofiary. Obserwując reżyserkę, która po latach próbuje za wszelką cenę wypowiedzieć to, czego nie mogła zrobić będąc w sytuacji ofiary, miałam właściwie mieszane uczucia. Nie mogąc się uwolnić od przeszłości, grając ją i czyniąc z niej centrum uwagi, artystka sprawia wrażenie zafiksowanej na tych wydarzeniach. Jest w gruncie rzeczy zakładnikiem tamtej roli. Może lepiej byłoby po prostu wybaczyć…" (Barbara Lekarczyk-Cisek, kulturaonline.pl)

"Zjazd absolwentów szwedzkiej artystyki, performerki i reżyserki Anny Odell, prezentowany w nowohoryzontowej konkursowej sekcji Filmy o Sztuce, to jedno z największych zaskoczeń festiwalu. I jest to zaskoczenia a rebours, którego po Nowych Horyzontach trudno było się spodziewać. Kiedy czytamy o artystycznym projekcie kontrowersyjnej artystki, która w Szwecji zasłynęła performansem, w którym upozorowała własną próbę samobójczą, spodziewamy się przekraczania granic, eksperymentów formalnych, wystawiania percepcji publiczności na prawdziwe wyzwanie. Tymczasem dostajemy po bożemu skonstruowaną, ubraną w ramy fabuły, zagraną przez profesjonalnych aktorów opowieść. Zamiast artystycznego szaleństwa - zupełna klasyka. Przynajmniej pozornie, bo to szaleństwo tkwi gdzieś głębiej, pod podszewką wybranego przez Odell kostiumu. I paradoksalnie, ten właśnie film, którego autorka świadomie odrzuca środki, których użycie wydawałoby się dziś wręcz oczywiste przy takiej okazji (choćby nagrania z ukrytej kamery), zaskakuje wielką odwagą w podejściu do tematu, a jednocześnie odpowiedzialnością wobec opowiadanej historii i jej bohaterów." (Magdalena Piekarska, "Gazeta Wyborcza Wrocław")

« starsza nowsza » lista
Varia
Klub Krytyków Forum NHCiekawostki z przestrzeni NHXX Konkurs o Nagrodę im. Krzysztofa Mętraka
do góry
pełna wersja strony