Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie" nr 3
Kino osobne, czyli nowohoryzontowy Konwicki
Jednym z bohaterów sekcji retrospektywnej 15. edycji festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty będzie Tadeusz Konwicki. Autor, jak mało który w polskim kinie, prawdziwie nowohoryzontowy. Człowiek w takim samym stopniu pokorny, co przekorny.
Kuba Armata
Konwicki nie lubił mówić o sobie.
- Ja w ogóle nigdy nie czytałem po wydaniu swojej książki i nigdy nie widziałem na ekranie kinowym swojego filmu. Ktoś może na to powiedzieć: "No dobrze, ale ja pana widziałem na jakiejś premierze". Tak, przychodziłem na premiery, grzecznie się kłaniałem i jak tylko gasło światło, uciekałem - opowiadał w wywiadzie prowadzonym przez Elżbietę Sawicką.
Twórczość literacka i filmowa od zawsze pozostawały u niego w ciasnym splocie. Od kameralnego debiutu "Ostatni dzień lata" z 1958 roku po "Lawę" (1989) - dzieło wieńczące jego reżyserski dorobek, śmiałą wariację na temat "Dziadów" Adama Mickiewicza. Wciąż mierząc się z echem przeszłości, gdzieś na pograniczu jawy i snów, poszukiwał odpowiedzi na te same pytania. A to za pośrednictwem młodego mężczyzny z debiutanckiego filmu, Kowalskiego-Malinowskiego z "Salta" czy Andrzeja z "Jak daleko stąd, jak blisko".
Fenomen jego kina, a pewnie i całej twórczości, to pochodna oryginalnej formy, nieskrępowanej myśli i artystycznej odwagi.
To kino autorskie w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie dość, że był scenarzystą własnych filmów, to jeszcze nieustannie poszukiwał odpowiedniego języka do zbudowania swojego wymagającego, pełnego znaczeń i symboli świata.
Świata, w którym ważną rolę odgrywa kraina lat dziecięcych, ale i Warszawa, ukochane miasto Konwickiego. Z charakterystycznymi w niej miejscami. Pałacem Kultury i Nauki, na który codziennie spoglądał z mieszkania przy ulicy Górskiego, czy kawiarnią Bliklego przy Nowym Świecie, gdzie przy tym samym stoliku i o tej samej porze przez lata spotykał się ze swoimi serdecznymi przyjaciółmi - Gustawem Holoubkiem i Andrzejem Łapickim.
W ramach retrospektywy wyświetlonych zostanie sześć fabuł Tadeusza Konwickiego, uzupełnionych o krótkometrażową "Maturę" z 1965 roku. O mistrzu "opowiedzą" też Andrzej Titkow, Costa-Gavras i Andrzej Bart w spektaklu telewizyjnym "Bezdech", będącym symbolicznym uzupełnieniem przeglądu.
Partnerem retrospektywy jest Narodowy Instytut Audiowizualny, który w trakcie trwania festiwalu udostępni publiczności specjalną Audiotekę.
Będzie można w niej wysłuchać archiwalnych audycji z udziałem artysty oraz słuchowisk opartych na jego twórczości.
Dodatkowo w NINATECE - portalu wydawanym przez Narodowy Instytut Audiowizualny - w ramach Tematu Tygodnia znajdzie się autorski wybór materiałów poświęcony twórczości zmarłego w styczniu tego roku autora.
DLA GAZETY NA HORYZONCIE
Joanna Łapińska
dyrektor artystyczna MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Tadeusz Konwicki tworzył kino prawdziwie autorskie - głębokie, refleksyjne, osobiste, często świeże formalnie, przekraczające granice. Jego wyobraźnia, a przede wszystkim wrażliwość uczyniły z niego niedościgłego malarza duszy ludzkiej. W filmach Konwickiego ciągle odnajduję ducha naszego festiwalu. To piękne, czyste kino, właśnie nowohoryzontowe.
NOT. KA