Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie" nr 5
Zawsze szukamy sposobu, aby przekazać osobiste uczucia
Rozmowa z Ranią Attieh i Danielem Garcią reżyserami "H."
Natalia Gruenpeter: W filmie napięcie budujecie już tytułem. Jest bardzo enigmatyczny i kiedy wpisuje się go w wyszukiwarkę...
Rania Attieh: - ...można nigdy nie znaleźć naszego filmu.
Daniel Garcia: - Kiedy rozwijaliśmy pomysł i wciąż nie mieliśmy tytułu, znajomy zasugerował "H.", i tak zostało. Jest w tym wiele odniesień do rzeczy, które pojawiają się w filmie. Jest tajemnica i oczekiwanie.
RA: - Ale też prostota i elegancja. Później pomyśleliśmy, że film ginie w sieci. Nie ma w tym nic złego.
Równie tajemniczy jest początek filmu, w którym subtelnie portretujecie kobietę opiekującą się lalką reborn.
RA: - Chcieliśmy mieć pewność, że nie wyśmiewamy bohaterki. Zainteresowała nas psychologia kobiet, które opiekują się takimi lalkami, i odkryliśmy powody, dla których to robią: od dziwacznych po poruszające. Ale podstawą zawsze było uniwersalne uczucie: pragnienie posiadania czegoś, czego nie można mieć.
Wasz film balansuje na tej granicy niesamowitości.
RA: - Czasami całe sceny inspirowane są obrazami, które od lat nosimy w naszych głowach. Tak było z postacią człowieka-konia wziętą z subkultury humanimal albo z ujęciami głowy płynącej po rzece. Chcieliśmy skonstruować film z prawdziwych wydarzeń, które wydają się kompletnie nieprawdopodobne.
Ramę science fiction nasycacie emocjami i tęsknotami.
RA: - Pracujemy we dwójkę, w organiczny sposób, choć mamy różne fascynacje i zainteresowania.
DG: - Zawsze szukamy sposobu, aby przekazać osobiste odczucia w sposób, który zaangażuje jak najwięcej osób.
Rozmawiała Natalia Gruenpeter