Gazeta Festiwalowa "Na horyzoncie" nr 11
O sztuce można mówić w różny sposób
Rozmowa z Pipem Chodorovem jurorem Międzynarodowego Konkursu Filmy o Sztuce
Kuba Armata: Główną nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Filmów o Sztuce otrzymały "Dwadzieścia osiem nocy i wiersz" Akrama Zaatariego.
Pip Chodorow: - Ten dokument posługiwał się specyficznym językiem filmowym. Mieliśmy jeszcze jednego mocnego faworyta, ale uznaliśmy, że to doceniane już kino. Z filmem Zaatariego czuliśmy się mocniej związani. To obraz, który aspiruje do miana sztuki samej w sobie, a nie tylko o niej opowiada.
Było więcej takich propozycji?
- Większość opowiadała o ludziach bądź zjawiskach w obrębie sztuki. Często w nieoczywisty sposób. Tak było chociażby w przypadku "Watahy" Crystal Moselle, której przyznaliśmy wyróżnienie. To opowieść o rodzinie izolującej się we własnym mieszkaniu, a jedynym kontaktem dorastających chłopców ze światem były filmy. Na ich podstawie kreowali rzeczywistość. To trochę inne spojrzenie na sztukę, ale ciekawe.
Wiele różni dwa nagrodzone tytuły?
- Są na dwóch różnych biegunach. Niektóre z filmów konkursowych miały mocny temat - to właśnie przykład "Watahy". Ten film angażuje emocjonalnie, nie pozostawia obojętnym, co nie oznacza, że jest perfekcyjny. Reżyserka trafiła na prawdziwą żyłę złota. Odwrotnie było w przypadku zwycięzcy - Zaatari stworzył coś niezwykłego z niczego.
Rozmawiał Kuba Armata